Powrót do gry po kontuzji
Mecz z 25 stycznia 2014 roku mocno wpłynął na całą karierę Jakuba Błaszczykowskiego. Skrzydłowy Borussi Dortmund i Reprezentacji Polski doznał kontuzji zerwania więzadeł w kolanie już na początku ligowego meczu z Augsburgiem. Z gry wypadł na blisko 10 miesięcy, ale dzięki swojej determinacji zdołał wrócić do zdrowia i ponownie czarował kibiców swoimi występami na boisku.
Błaszczykowski od razu wiedział, że nie można się załamywać i trzeba zakasać rękawy, by wciąć się do ciężkiej pracy. Operacja, którą zawodnik przeszedł kilka dni po spotkaniu, na szczęście zakończyła się sukcesem. Później przyszła mozolna i długa praca nad doprowadzeniem organizmu do sprawności. Przede wszystkim na siłowni. Ten proces rehabilitacji sam Kuba określił krótko – monotonia. Kilometry przejechane na rowerku, setki powtórzeń takich samych wyprostów nogi. Wszystko to brzmiało jak najnudniejsza praca świata, ale bez niej Jakub Błaszczykowski nie mógłby wrócić do pełni formy. To jednak od początku było jedynym celem dla Kuby.
Specjaliści oceniali czas powrotu na boisko minimum na pół roku. Błaszczykowski nie chciał na siłę skracać okresu rekonwalescencji i narazić się tym samym na kolejny uraz. Cierpliwie i stopniowo pracował nad powrotem do zdrowia. Pierwszy raz po długiej przerwie na placu gry pojawił się we Wrocławiu, podczas towarzyskiego spotkania Śląska Wrocław z Borussią Dortmund. Wejście było tak naprawdę ukłonem w stronę polskich kibiców, a Błaszczykowski wszedł na murawę w samej końcówce widowiska by zrobić kilka przebieżek.